Dało się wyczuć wszechobecny przyjemny chłód. Miejsce to było położone w górzystych terenach, gdzie drzewa tworzyły gęsty labirynt i sprawiały, że człowiek mógł poczuć się odcięty od reszty świata. Panowała tu niemal idealna cisza, przerywana jedynie przez szmer pobliskiego strumyka. Kamienie i zwalone pnie były pokryte zielonym mchem, który stopniowo poszerzał swoje wpływy i zajmował coraz więcej powierzchni. Wszystko to wprowadzało wręcz w hipnotyczny stan odprężenia, ale coś delikatnie zaburzało tę kojącą harmonię i nie pozwalało o sobie zapomnieć. Brakowało śpiewu ptaków, a podczas spaceru po okolicy, można było odczuć na sobie czyjeś spojrzenie. Trudno to dokładnie opisać, ale miejsce zachwycało swoim pięknem, a po chwili przyprawiało o dreszcze. Niestety pech chciał, że zabłądziłem i nie potrafiłem znaleźć drogi powrotnej, w związku z czym zostałem zmuszony do rozbicia tymczasowego obozu. Zaczęło się ściemniać, a marsz po zmroku był czymś, czego zdecydowanie wolałem uniknąć, dlat
Wpis do dziennika: lądowanie. Zostałem zrzucony na planetę B-88-G-62. Lądownik wyposażono w zapasy oraz aparaturę do utrzymania mnie przy życiu na okres tygodnia. Nie jestem naukowcem. Nie umiem przeprowadzać żadnych badań, nie wiem jaki jest skład atmosfery, ani dlaczego wszędzie jest tylko piach i kamienie. Nie jestem w stanie wyciągnąć jakichkolwiek wniosków z przemierzania piaszczystych wydm tego miejsca. Nie wiem na co zwracać uwagę i czego szukać. Jak już mówiłem, nie jestem naukowcem, ale zostałem tu zesłany. Moją rolą jest odbyć wyrok i zostać królikiem doświadczalnym. Mogłem trafić do więzienia na wiele lat, albo wystąpić na ochotnika do tej misji. Federacja robi tak już od ładnych paru lat. To znaczy… od ładnych paru lat z mojej perspektywy, kiedy byłem jeszcze na rodzimej planecie, zanim trafiłem do hibernacji w podróży kosmicznej. Teraz mogło upłynąć znacznie więcej czasu. Kilka dekad? Jedno stulecie? Nie wiem. To nie ma większego znaczenia, ponieważ z mojej perspektywy cał