Przejdź do głównej zawartości

Słyszeliście tę historię milion razy

Słyszeliście tę historię milion razy. Wkroczyłem do karczmy i zamówiłem kufel wina. Nikt mnie tu nie znał, więc w moim kierunku padło sporo nieprzyjaznych spojrzeń. W pewnej chwili jakiś przerośnięty gagatek postanowił zaimponować kolegom. Stanął tuż za mną i wykrzyczał:
– Chyba zabłądziłaś mała świnko! Lepiej stąd zmykaj, zanim…
Sprawnym ruchem wbiłem mu sztylet prosto w gardło. Nie miałem ochoty na ten spektakl. Z każdą chwilą krew coraz obficiej wylewała się z rany, dając innym do zrozumienia, że dzisiaj nie będzie teatrzyku. Gdy jego ciało uderzyło o podłogę, wszyscy zdążyli skierować wzrok do wnętrza własnych kufli. Karczmarz był zirytowany i dał temu wyraz:
– Będzie cię to kosztowało dwie złote monety. Płatne z góry.
Nie miałem zamiaru się z nim sprzeczać. Wiem, że posprzątanie tego bałaganu jest nieprzyjemnym zadaniem. Uiściłem nałożoną grzywnę, po czym zapytałem o spotkanie.
– Co z Olgierdem? Miał tu na mnie czekać.
– Wciąż jest po drugiej stronie portalu. Może coś mu nie wyszło i już nie wróci, a może to tylko drobne opóźnienie.
Wiedziałem, że nie mogę liczyć na innych. Zawsze musiałem brać sprawy w swoje ręce.
– Zaprowadź mnie tam.
Karczmarz pozwolił mi wejść za ladę. Poszliśmy na zaplecze, gdzie otworzył klapę prowadzącą do piwnicy. Kazał mi tam zejść, a następnie zamknął przejście. Na dole stało kilka beczek z alkoholem i jeden pomocnik, nerwowo wyczekujący powrotu Olgierda. Portal był otwarty. Stanowczo poprosiłem strażnika, żeby się odsunął, a potem przeszedłem na drugą stronę. Ku mojemu zdziwieniu, wkroczyłem do karczmy. Odczułem niepohamowaną potrzebę zamówienia kufla wina. Zrobiłem to i stanąłem przy ladzie. Prawdę mówiąc, zapomniałem już dlaczego tu jestem. Pamiętam jedynie, że miałem się tu spotkać z Olgierdem. Początkującym magiem, testującym potężne zaklęcie. Potrzebuje mojej pomocy i zapłacił niemałą sumkę, żebym się tu zjawił. Nagle moje przemyślenia zostały przerwane napastowaniem ze strony jakiegoś przerośniętego młokosa. Pomyślałem, że nie mam na to czasu ani ochoty, więc sięgnąłem po sztylet.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magowie przyszłości

Noc była jeszcze młoda i wiedziałem, że spotkam tu jednego z dilerów. Tuż pod niebieskim neonem dostrzegłem osobnika przypominającego jaszczurkę. To znak rozpoznawczy członków gangu reptilian, którzy dokonują tego typu modyfikacji ciała. Ten konkretny okaz miał skórę pokrytą łuskami, pionowe źrenice, a do tego jeszcze kolce wystające z łepetyny. –  Tyle wysiłku, żeby wyglądać jak klaun. –  Co powiedziałeś? – zapytał podirytowany jaszczurolud. Stanąłem tuż przed nim, zdjąłem kaptur i tym samym pozwoliłem zobaczyć, że niemal cała moja głowa jest pokryta metalowymi wszczepami, płytami ochronnymi oraz okazjonalnie wystającymi kablami. – Powiedziałem, że po tak obszernych modyfikacjach ciała jesteśmy skazani na czerwoną burzę. Masz trochę? – Co jest kurwa?! Przecież jesteś jednym z magów. Nie rozmawiam z czarodziejskimi pomiotami. Precz mi stąd, bo jak ci... Złapałem go za gardło i lekko uniosłem. Moja mechaniczna ręka była w stanie miażdżyć głazy, więc chwila nieuwagi mogła sprawić, że z j

Cyberpunk i demony

Zostałem zaprowadzony do ciemnej piwnicy. Wejście w podłodze było ukryte pod beczką wina, co uznałem za mało wyrafinowaną metodę maskującą, lecz gdyby się nad tym zastanowić… Bezpieczeństwo Baelena miało być zagwarantowane głównie za sprawą faktu, iż nikt normalny nie udaje się w tą dzielnicę bez wyraźnego zaproszenia jednego z przedstawicieli przestępczego światka. Innymi słowy większość nieproszonych gości zadających zbyt wiele pytań po prostu znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Pierwsza część opowiadania: Świat przepełniony magią . Mój przewodnik opuścił mnie bez słowa, co gorsza zamykając za sobą wejście. Teraz stałem samotnie w całkowitych ciemnościach i zastanawiałem się, czy ktoś ponownie spróbuje mnie zabić, być może tym razem odnosząc sukces. Wtedy usłyszałem jego głos. Brzmiał mniej więcej tak jak to sobie wyobrażałem, jakby został wygenerowany przez maszynę, jakiś syntezator, czy coś w ten deseń. - Każdy kto wyrywa mnie z cyberprzestrzeni bez dobrego powodu, ewent

Tydzień na obcej planecie

Wpis do dziennika: lądowanie. Zostałem zrzucony na planetę B-88-G-62. Lądownik wyposażono w zapasy oraz aparaturę do utrzymania mnie przy życiu na okres tygodnia. Nie jestem naukowcem. Nie umiem przeprowadzać żadnych badań, nie wiem jaki jest skład atmosfery, ani dlaczego wszędzie jest tylko piach i kamienie. Nie jestem w stanie wyciągnąć jakichkolwiek wniosków z przemierzania piaszczystych wydm tego miejsca. Nie wiem na co zwracać uwagę i czego szukać. Jak już mówiłem, nie jestem naukowcem, ale zostałem tu zesłany. Moją rolą jest odbyć wyrok i zostać królikiem doświadczalnym. Mogłem trafić do więzienia na wiele lat, albo wystąpić na ochotnika do tej misji. Federacja robi tak już od ładnych paru lat. To znaczy… od ładnych paru lat z mojej perspektywy, kiedy byłem jeszcze na rodzimej planecie, zanim trafiłem do hibernacji w podróży kosmicznej. Teraz mogło upłynąć znacznie więcej czasu. Kilka dekad? Jedno stulecie? Nie wiem. To nie ma większego znaczenia, ponieważ z mojej perspektywy cał